Wiem, że będzie jeszcze dodatkowy epizod, ale chyba niestety historia Chloe i Rachel kończy się w 3 epizodzie. Dla mnie ta gra naprawdę mało odbiega od podstawy. Mamy tutaj zupełnie odczucia, ze względu na to, że relacja Chloe-Max, a Chloe-Rachel wyglądała zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że mimo wszystko Chloe i Rachel w pewien sposób były sobie bliższe, miały więcej wspólnych cech i było czuć między nimi dużą chemię. Ich relacja była bardzo intensywna. Ogólnie dzięki tej grze cieszę się, że poznałam postać Rachel. Brakuje mi trochę rozwinięcia jak to się stało, że Rachel spiknęła się z Frankiem i jak to wszystko się potoczyło, że doprowadziło do aż tak tragicznego końca życia Rachel. Teraz wracając do podstawowej części LiS myślę, że będę odczuwała większy ból, bo zdążyłam się przywiązać do postaci Rachel i ciężko mi teraz pogodzić się z tym jaki los ją spotkał. Była naprawdę fajną dziewczyną, mocno zagubioną, ale z dobrym sercem. A samo zakończenie 3 epizodu mną wstrząsnęło, bo po takich scenkach z Chloe i Rachel, pierwsze farbowanie włosów, tatuaże itd. nagle pokazują Dark Room i telefon Rachel, jak Chloe do niej dzwoni, a dobrze wiemy co tam się wydarzyło :(
Zakończenie bardzo mroczne, mogli sobie odpuścić ten Dark Room ehh. W sumie nasze decyzje nie miały zbyt większego znaczenia, bo to przecież prequel, dlatego ich podejmowanie nie było tak stresujące jak w LiS. Jak dla mnie fabuła była średnia i trochę naciągana, pierwszy epizod mnie zaintrygował, ciekawie czytało się teorie o rzekomej mocy Rachel. Aczkolwiek potem zrobiło się niestety nudno (według mnie). I jestem ciekawa ilu osobom udało się doprowadzić do spotkania Rachel z matką :D
Właśnie co do tej "mocy" oompletnie o tym zapomniałem, dlaczego tego nie rozwinęli i nie pokazali o co tak na prawdę w tym chodziło? Ogólnie ten dodatek fajny klimat, lecz było mniej zwrotów akcji niż w podstawce. Słyszałem, że ma być kolejny sezon, ale z zupełnie innymi bohaterami, mam nadzieję że tak nie będzie, i wrócą do postaci Max.
Może trochę ich przerósł ten pomysł, a szkoda, bo ciekawie by było wprowadzić kolejny supernaturalny wątek. Dziwnie się grało bez żadnych magicznych mocy, a jeszcze dziwniej byłoby bez Max i jej cofania czasu. Ciężko będzie zbudować nowe postaci i wątki, jeśli faktycznie zdecydują się na całkiem nową historię. Choć z drugiej strony pierwszy sezon można uznać za zamknięty rozdział.
Doprowadzenie do spotkania z matką wcale nie jest, a raczej nie powinno być, trudne. Problem w tym, że znajdując listy od niej i wspominając o nich w rozmowie, praktycznie przekreślamy sobie szanse na to spotkanie (chyba, że mamy bransoletkę), a powinny one ułatwić sprawę - prawdopodobnie efekt błędu, pewnie to naprawili/naprawią.
Szkoda niewykorzystanego potencjału z "potyczkami słownymi" - mogła być fajna rekompensata za supermoce, a skończyło się kilkoma nic nie znaczącymi ( i bardzo łatwymi) epizodami.
Prawda, właściwie to ciężej mi było przegrać niektóre potyczki, żeby zobaczyć, co się stanie, niż je wygrać. Ale może o to właśnie twórcom chodziło (+ bali się chyba skomplikowanych mechanik, po tym jak przy Remember Me i pierwszym LiS pojawiły się narzekania na pewne elementy, które są zbyt upierdliwe i uniemożliwiają kontynuować rozgrywkę). Chcieli chyba pokazać, że Chloe jest bystra i wyszczekana, ale chcieli też, aby opowieść była płynna i zależna od naszych decyzji, a nie radzenia sobie z mechaniką gry
Wypowiadasz się o grze, a nawet nie potrafisz przeczytać ekranu tytułowego? BtS robiło inne studio, takie wieeeeelkie, jaskrawe napisy Deck 9 przed i po zakończeniu odcinka były niewidzialne? Jak można tego nie zauważyć i później mówić jakby to była gra twórców Remember Me oraz LiS?
Przyznaję, że użyłem sporego skrótu myślowego, ale nie udawajmy, że to jest dzieło wyłącznie Deck 9 i Dontnod umywa od tego zupełnie ręce. Nie wierzę, że nie istniał nad Before the Storm pewien nadzór. Plus to jest ciąg "dalszy" serii
Właśnie w końcu mieliśmy faktyczne konsekwencje naszych działań. To prawda, że główny wątek nie ulegał drastycznym zmianom, a wiele elementów poruszało się w takim kierunku, jakby Rachel miała moc przewidywania przyszłości, ale wątki poboczne ulegały o wiele większym zmianom niż w oryginalnej grze.
Dodam też o magicznych mocach, o czym piszesz później - mi doskonale rekompensowały je wątki snów i mar oraz pozornie dające się wytłumaczyć w sposób naukowy elementy świata natury. Twórcy scenariusza przyłożyli się, żeby "Burza" nie była tylko przedstawieniem w grze, a sny były wyraźniejszymi przeżyciami wewnętrznymi głównej bohaterki. Chloe jest określana przez innyc bohaterów jako romantyczka nie bez powodu, zauważmy, że rozmawia z duchem, toczy wewnątrz siebie konflikty, niby z kimś, ale raczej sama ze sobą, a na dokładkę czasem nie jesteśmy pewni, czy coś jest już prawdą, czy jeszcze snem, a może urojeniami - nie klei mi się do teraz to, że rozmowa z Serą w tartaku nie była tylko snem.
Podstawkę przeszedłem półtora roku temu i zapomnialem co się stało z Rachel Amber i w jakich okolicznościach została odnaleziona. Przez cały czas grania w Life is Strange: Before the Storm wydawało mi się że gdzies uciekła, wyjechała z Arcadia Bay. A tu taka końcówka... Szybki research na youtubie i wszystko jasne. W kontekście wydarzeń z jedynki i znajomości tego co się stanie gra robi się jeszcze bardziej smutniejsza. Wg mnie relacja pomiędzy Rachel a Chloe była dużo intensywniejsza niż pomiędzy Max a Chloe, zresztą Rachel z całej gamy postaci LiS spodobała mi się najbardziej więc zakończenie było bardzo mocnym przeżyciem. Ukłony dla twórców, którzy potrafią doprowadzić do łez dorosłego faceta :)
A mnie dreczyla ta relacja. Niestety nie można było pokazać Rachel faka, a szkoda. Pierwsza część wywołała we mnie palpitacje z emocji druga nudziła niemiłosiernie. Point and click jak dla mnie, już nie chodzi o porywająca fabułę, ale w ogóle dialogi były jakieś takie do de, problemy do de. Po przejściu skasowałem z myślą, że do tego nie wrócę by przejść z innymi wyborami.
Cóż ja jedynkę przeszedłem 4 lata temu i juz nie bardzo pamietam o co tam chodziło dokładnie, a teraz przeszedłem Before The Storm.
Pamietam tylko tyle, ze jedynka wywarła na mnie wieksze wrazenie i jezeli chodzi o tego typu gry jest jedna z lepszych. Before the Storm jest bardzo fajne, ale jednak poziom nizej
Ciekaw jestem jak ma się do tego druga część? Ja poczekam sobie spokojnie na spolszczenie.
Lepsza od jedynki, głównie dzięki postaci Rachel. Jej postaci i relacja z Chloe to jedna z lepiej napisanych rzeczy z jakimi się spotkałam w grach. Szkoda że dużo krótsza od jedynki bo ucierpiała na tym narracja, zwłaszcza w ostatnim epizodzie pojawiło się kilka głupotek bo akcja gnała na łeb na szyję do zakończenia. No i ta scena po napisach z DarkRoom mocno dołująca.
Nie wiem jak twórcy to zrobili, ale czuję taką pustkę po przejściu "Life is Strange: Before the Storm", chyba jeszcze większą niż po "Life is Strange". Jakbym rozstał się z bliską osobą. Po powrocie do Arcadia Bay, poczułem się jak w domu. Te miejsca, postaci, klimat, wiszące w powietrzu fatum, zagrywki fabularne, mrugnięcia okiem w stronę gracza - miód. Chciałbym znów spotkać się z Chloe i Max (niestety z Rachel się nie da), ale z drugiej strony boję się, że ktoś popsuje te postaci i już nie będę za nimi tak tęsknił, jak teraz.
Jedna rzecz mnie swędzi. Dlaczego Sera rozmawiała z Chloe, paląc sobie spokojnie papierosa? Przecież Damon wstrzyknął jej narkotyk, raczej mocną dawkę. Nie rozumiem tego, myślałem, że ta scena to sen. Do końca nie zostało to wyjaśnione (jedyne w miarę jasne jest to, że Frank zabił Damona i mocno to przeżył).