Chyba żartujesz, Iluzjonista to najsłabsza pozycja w jego dorobku. Najlepszy zdecydowanie "Jestem Bogiem"
Optuję za "Iluzjonistą". "Jestem bogiem" powinien się mocniej trzymać tekstu źródłowego, ten happy end był bez sensu.
Nie znam "tekstu źródłowego" ale przyznam, że wolę brak happy endu w filmach. Jednak w Limitless zmieniłby się całkowicie oddźwięk filmu na dramatyczny, a trzeba przyznać, że zabarwienie komediowe jest tutaj bardzo trafione.
Jak dla mnie Iluzjinista był genialny:) Jestem Bogiem również dobry, ale nie aż tak:) Czekam na kolejne filmy :)
zdecydowanie jestem bogiem, w Iluzjoniscie nie wyjaśniał widm - duchów, film niezły ale na całej linii przegrał z Prestiż (ta sama tematyka, itd jednak tam było wszystko genialnie wytłumaczone, a tutaj se zapomniał) ...