5/10 na zachętę
Można było przypuszczać, że będzie to historia odkupienia, w której główny bohater próbuje odbudować zniszczone relacje z córką. Szukałem, nie znalazłem.
Raczej mamy tu próbę stworzenia studium obrzydzenia i wstydu, tego rodzaju gdzie pozostaje już tylko przepraszać ze strachu przed śmiercią w samotności. Trudno się to ogląda, ale koncepcja byłaby ciekawa. Niestety są duże ale.
Postacie i dialogi są mocno sztampowe. Nastoletnia gniewna córka (trochę z ADHD niczym Janda w Człowieku z Marmuru, głównie wparowuje i wybiega z mieszkania trzaskając drzwiami), niekryjąca urazy do ojca, która ostatecznie okazuje się mieć trochę serca i współczucia. Była żona, obecnie alkoholiczka, podobnie. Emocje niestety zbyt oczywiste, momentami banalne.
Była nadzieja, ale z filmu ostatecznie wyleczyła mnie finalna scena heroicznego zrywu. Tak, niestety dosłownie zrywu. Na koniec dowiadujemy się, że jednak było w nim... cokolwiek poza rezygnacją i strachem? Może tą historię trzeba było opowiedzieć.